Z Dukli pochodzi pewien święty, który w tym roku obchodzi 600 urodziny.
Tym świętym jest św. Jan z Dukli którego możecie zobaczyć na obrazie opublikowanym po raz pierwszy w dziele "Sacra Rituum Congregatione" i który został patronem roku 2014.
Trochę z jego życia:
Jan urodził się między 1413 a 1414 rokiem (600 lat temu). Nie wiadomo którego dnia i miesiąca. Pewnego dnia Jan postanowił, że pójdzie być pustelnikiem. I został nim. Wiódł życie w postem i umartwieniami nie zapominając o modlitwie. Ale tęsknota sprawiła, że minęło trochę czasu, gdy coś go podkusiło, żeby wreszcie odwiedzić rodziców. Pełen radości wstąpił do kościoła, by podziękować Bogu za to, że może znowu być w rodzinnej Dukli. I nagle słyszy głos od Boga: "Nie, nie zachodź nawet do rodzinnego domu". Jan bardzo się zasmucił i bijąc czołem o podłogę przed ołtarzem powtarzał: "Chryste, Panie!" i usłyszał głos: "Chcę, byś został tylko ze mną". I Jan nie spoglądając nawet w stronę rodzinnego domu z płaczem pobiegł do swego pustelniczego domku powtarzając: "Niech się dzieje Twoja wola". Minął czas i Jan znowu zapragnął pójść do rodzinnego domu. Gdy tylko zobaczył matkę, strasznie się ucieszył i poprosił o kawałek chleba. Kobieta nawet nie spojrzała na niego i krzyknęła: "Idź precz z Bogiem! Skaranie Boskie tymi włóczęgami!". Jan nie mógł wykrztusić ani słowa, był bliski płaczu. Własna matka go nie poznała. Na drzwiach domu napisał kredą: "Był tu wasz syn, Jan, prosił o kawałeczek chleba, a wyście mu go nie dali" . Gdy matka Jana zobaczyła ten napis zemdlała, a ojciec poszedł szukać Jana. Nie znalazł go. Nikt nic o nim nie wiedział. Jan przeniósł później swój domek, nie mogąc się odpędzić od pastuchów którzy można powiedzieć go "prześladowali". Niedługo potem odwiedził go Jan z Kęt, jego dawny profesor z czasów Akademii. Wybierał się on do Ziemi Świętej. Droga wypadła mu przez Duklę. Postanowił odwiedzić swego ucznia, bo wiedział, że on tu jest. Ludzie słyszeli o jakimś biedaku który żyje sobie w lesie za Duklą. Jan z Kęt zaproponował Janowi pustelnikowi, aby całą swoją naukę i wiedzę o Bogu rozpowiedział wszystkim ludziom, niech już nie siedzi w pustelni, bo zrobił bardzo duże postępy na drodze do świętości.
Później Jan został franciszkaninem, szła powieść, że gdy na mszę do Lwowa miał iść, ponieśli go na rękach aniołowie, a Jan błogosławił ręką wszystkim pracującym. Inny cud był taki, że gdy Jan zapragnął iść do zakonu bernardynów, modlił się przed ołtarzem, aż wreszcie ukazała mu się Matka Boża i powiedziała: "Idź do obserwy!". I Jan wstąpił do bernardynów. W czasie napadu Tatarów na stolicę Rusi Tararzy postanowili spalić klasztor bernardynów, by po spaleniu go, przejść dalej. Jan gdy to zobaczył, wyszedł z uroczystą procesją z Najśw. Sakramentem. Ten widok dodawał walczącym sił i w ten sposób zwyciężono i klasztor nie został zniszczony.
Trochę się rozpisałem. Ale to chyba nic ☺. Dzisiaj w Liturgii jest wspomnienie św. Jana z Dukli, więc możliwe, że usłyszycie o nim dzisiaj na mszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj o podstawowych zasadach Netykiety:
- nie używaj wulgaryzmów
- nie zaczynaj kłótni
- daruj sobie niepotrzebne komentarze
- nie musisz używać wielkich liter
Powodzenia!